A pamiętasz to uczucie, które przynajmniej raz w życiu miałeś, kiedy rozwiązałeś jakąś zagadkę jako pierwszy, zdałeś coś na piątkę, wypadłeś świetnie i czułeś… no niemożliwe: ZADOWOLENIE? 😉
Wiesz skąd się bierze to uczucie?
To proste. Aby człowiek mógł przeżyć, musiał się uczyć. Które jagody są jadalne? Czy ukąszenie tego węża jest śmiertelne? Czy ta ścieżka doprowadzi mnie do sukcesu (odnalezienia mamuta na obiad)? Natura wyposażyła nas w ciekawość, która pcha nas do poszukiwań, do nowości. Z drugiej strony widocznie zostaliśmy wyposażeni w jeszcze jedno potężne narzędzie – w odczuwanie przyjemności związane w odniesieniem sukcesu. Każdy sukces – nowa informacja, która okazuje się przydatna, czy nowa umiejętność, wiąże się z odczuwaniem przyjemności. Pierwszy raz grasz w bilard i wyrywasz – czujesz się wspaniale (odczuwasz przyjemność). Pierwszy raz jedziesz na nartach – odczuwasz przyjemność, gdy pokonasz ten ogromny 80 centymetrowy pagórek po raz pierwszy sam. Pierwszy raz uda Ci się ugotować potrawę, która wychwalają inni – sprawia Ci to przyjemność. I tak dalej.
Mało tego – sam moment takiego „zaskoczenia”, „zatrybienia”, „skumania” o co chodzi sprawia nam przyjemność! Od zawsze, od dzieciństwa to uczucie nam towarzyszy. To, że szkoła, rodzice, babcie, sąsiedzi, czy rybki nam to przyćmiły w jakiś sposób, miało wpływ na to, że „nauka wydaje się teraz nieprzyjemna”.
Można ich obwiniać lub wzruszyć ramionami i od dziś, od teraz, przypomnieć sobie, jak ta ciekawość w dzieciństwie nas pchała do wsadzania palucha w płomień świeczki czy podglądania sąsiadów, podsłuchiwania rodziców, grzebania w piachu czy malowania kredkami po ścianach. Oczywiście nie sugeruję w żadnym wypadku sprawdzania, co się stanie, jak wjedziesz pod jadący tramwaj, albo rzucania petów na stacji benzynowej. Chcę tylko, abyś przypomniał sobie, co to znaczy: zżerająca ciekawość.
Wiesz dlaczego ludzie zostają naukowcami? Bo na okrągło coś tam odkrywają i każda taka chwila jest dla nich po prostu czystą przyjemnością, nagrodą.
Przestań się bać pomyłek. Przestań się bać popełniania błędów. Masz prawo czegoś nie wiedzieć. Po to się uczysz, aby się dowiedzieć! Głupotą byłoby uczenie się czegoś, co już wiesz, co nie?
Podział Twojej pracy
Ja Ci nie powiem kiedy, gdzie i jak często masz się uczyć. Jeśli zależy Ci na efektach – pracuj świadomie, w stanie w jakim czujesz się dobrze. Krócej, a lepiej – to hasło przewodnie! Często jest tak, że im mniej czasowo się uczysz, tym lepiej dla Ciebie. Zaskoczony?
Przeciążanie umysłu to kiepski pomysł. Więc zakuwanie przez 3 dni i noce z rzędu należy właśnie do kategorii nieco „idiotycznych”. Bo tak naprawdę aby nauczyć się na 3 można poświęcić godzinę, na czwórkę – 3-4 godziny, a na piątkę – cały dzień. Dlaczego tak jest? Bo na 3 wystarczy zrozumieć ideę. Na 5 trzeba dodatkowo znać szczegóły.
Jedyne, co powiem Ci ze swojej, praktycznej strony: ucz się, kiedy czujesz, że masz ochotę, siłę, że to jest dobry na to moment. Przestań w sobie tłumić ciekawość. I koniecznie przestań się zmuszać! Wiem, że znajomi w klasie, to pewnie chojraki co „nigdy się nie uczą” przed klasówkami. A potem połowa tych co najgłośniej tak jęczała, że nic nie umie, ma 5. Dziwne? Nie. To po prostu wstyd przed posądzeniem o „kujoństwo”. A jak się przecież nie uczył – to za to, że dostał piątkę inni co najwyżej będą go podziwiać albo nazwą farciarzem.
Pamiętaj – piszę w taki sposób, aby jak najwięcej Ci uświadomić na temat nauki. Żadnego ucznia nie oceniam i nie krytykuję – stwierdzam jedynie fakt, że tego się ludzie boją: posądzenia o to, że się starają, że się przykładają. Ale wierz mi – tylko tacy, którzy wkładają w swoją pracę serce osiągają prawdziwe sukcesy.
Co możesz zrobić?
Po pierwsze – zadbaj o to, aby Ci było wygodnie, przyjemnie. SZANUJ SIEBIE! O tym już pisałam i czytałeś sporo. Nauka to nie rąbanie kloców w kamieniołomie. To proces, który trwa każdego dnia. Twój umysł jest do tego stworzony – jest stworzony do przyswajania informacji. Ale to od CIEBIE zależy, czy podasz mu go w formie ciastka (ciekawostki, zagadnij, coś co Cię intryguje, interesuje, ciekawe przypadki) czy w formie mdłego, źle doprawionego szpinaku (czytanie tylko nudnej ksiązki, brak poszukiwań, wmuszanie w siebie kolejnej porcji wiedzy bez myslenia nad tym i próby zrozumienia, zainteresowania się).
Jak zamienić mdły szpinak na smaczne ciatko, czyli o tym jak uprzyjemnić naukę nawet nudnego lub trudnego przedmiotu dowiesz się z nastepnego artykułu już za kilka dni : )